Cross Duathlon Gdańsk 2023
23 kwietnia 2023
Cross Duathlon Gdańsk to jedne z moich ulubionych zawodów na lokalnym rynku. Podoba mi się formuła, miejsce oraz kameralny charakter zawodów. Trochę przypomina to spotkanie starych znajomych, którzy postanowili pościgać się po lesie. Dlatego, kiedy tylko dowiedziałem się, że ruszają zapisy, to wiedziałem, że nie może mnie tam zabraknąć.
W tym roku Cross Duathlon Gdańsk odbył się 15 kwietnia. To duża zmiana, ponieważ do tej pory impreza organizowana była jesienią. Przesunięcie zawodów na wiosnę miało dla mnie kluczowe znaczenie. Wynika to z faktu, że jak przystało na dużego niedźwiedzia, przespałem całą zimę. Praktycznie zero treningów, a jeśli coś robiłem, to ograniczało się to do krótkich przebieżek lub kilkudziesięciominutowych przejażdżek rowerowych. A to zdecydowanie za mało. W marcu i w kwietniu miałem nadrobić. Ale zawsze znalazła się jakaś wymówka – to błoto w lesie, to zmęczenie materiału lub po prostu nie chciało mi się. W konsekwencji mój poziom przygotowania był raczej kiepski. Ale jak powiedziało się “A”, to trzeba było powiedzieć “B”.
Start Cross Duathlonu Gdańsk 2023 ulokowany został w Dolinie Czystej Wody. Miasteczko zawodów, to tradycyjnie pełna profeska – szybkie wydawanie pakietów startowych, przebieralnie, a przede wszystkim pomocna obsługa. Po odpowiednim oznaczeniu roweru wprowadziłem go do strefy zmian. W pudełku przy rowerze zostawiłem podręczne wyposażenie, czyli buty SPD, kask, pompkę oraz okulary. Po upewnieniu się, że logistyka jest ogarnięta, oddałem resztę sprzętu do depozytu i zrobiłem rozgrzewkę.
Zawody rozpoczęliśmy o godz. 11:00. Zacząłem bardzo spokojnie. Trasę biegu pokonywałem wielokrotnie, więc wiedziałem, że 2 pierwsze kilometry to bieg pod górkę. A biorąc pod uwagę moją dyspozycję oraz to, że do pokonania miałem jeszcze 16 kilometrów MTB oraz 5 kilometrów biegu, narzucenie szybszego tempa oznaczałoby potencjalne samobójstwo. Dlatego trzeci bieg wrzuciłem dopiero na wypłaszczeniu, a czwórka poleciała na długim zbiegu przed końcem pętli.
Zdecydowanie wolę jeździć, niż biegać. Dlatego to właśnie w rowerze upatrywałem swoją szansę na poprawę ostatecznej pozycji. W tym roku etap rowerowy został wydłużony z 2 do 3 pętli. Drobnej korekcie poddana została również sama trasa, ale nie wpłynęło to specjalnie na jej stropień trudności. Na uczestników czekał tak naprawdę jeden odcinek techniczny, wymagający jako takiej techniki jazdy w terenie. Pozostała część trasy, to typowo leśne ścieżki, okraszone kilkoma zjazdami i podjazdami. Jednak w tym roku smaczku całej zabawie dodało błoto, które spowodowało, że niejednemu zawodnikowi oślizgnęło się koło, co w przypadku kilku osób zakończyło się upadkiem. Ja też miałem przyjemność zaliczenia gleby. Na szczęście rowerowi i mnie nic złego się nie stało i skończyło się na pociętej nodze.
Kolejne kilometry etapu rowerowego pokonywałem stałym tempem. To nie był dzień na rwanie, gonitwy i szaleństwa. O ile pierwsze dwie pętle jechało mi się dobrze, to na trzeciej poczułem, że może być ciężko. Brak długich treningów zaczął dawać się we znaki. Jeszcze nie było źle, ale wiedziałem, że na drugiej pętli biegowej czeka mnie zjazd.
Druga wizyta w strefie zmian przebiegła odrobinę wolniej, niż pierwsza. Przystępując do ostatniego etapu zawodów wiedziałem, że nie będzie dobrze. No i nie pomyliłem się. Mój organizm nie był oswojony z wysiłkiem dłuższym niż 80 – 90 minut. Nie miałem też żelu, ani niczego innego, co mogłoby szybko doładować moje puste akumulatory. W konsekwencji czułem mega spadek mocy, co spowodowało, że 2 kilometrowy podbieg pokonałem marszobiegiem. Nic więcej nie dałem rady wyczarować. Po pokonaniu podbiegu było trochę lepiej, ale strata czasu była już tak duża, że wiedziałem, że rekordów to ja nie pobiję. Pozostała tylko dobra zabawa 🙂
Ostatecznie trasę pokonałem w 02:08:15, co dało mi 62 miejsce w klasyfikacji. Uwierzcie mi – już dawno nie poczułem takiej ulgi, jak po przekroczeniu linii mety 😉
Pełne wyniki Cross Duathlon Gdańsk 2023