Leśne harce na Cross Duathlon Gdańsk 2021

Autor na mecie, z medalem na szyi

Dwie pętle biegowe po 5 kilometrów, przedzielone 12 kilometrowym ściganiem na MTB po ścieżkach Trójmiejskiego Parku Krajobrazowego. Do tego super organizacja, kameralny klimat i piknikowa atmosfera. Właśnie tak wyglądała tegoroczna edycja Cross Duathlon Gdańsk, która odbyła się 2 października.

Pierwszy raz startowałem w Cross Duathlon Gdańsk w 2018 roku. Impreza urzekła mnie swoją formułą. Jest to przykład zawodów prawie dla każdego. Wsród startujących znajdziecie zarówno czołówkę lokalnego światka sportowego, jak i ubranych w bawełniane dresy oraz jadących na rowerach turystycznych amatorów. Klimat zawodów przypomina trochę piknik. Kameralnie, sympatycznie, bez nadęcia.

Drugi raz chciałem zmierzyć się z trasą w ubiegłym roku. Nawet byłem zapisany na listę startową. Nawet wstałem z kanapy i zacząłem przygotowania. I co? I nic! COVID pokrzyżował plany organizatorów i uczestników – zawody nie odbyły się. Na szczęście w tym roku udało się.

Start i meta zlokalizowane były w Dolinie Czystej Wody. To prawie pod nosem, więc pojechałem tam rowerem. Na miejscu odebrałem pakiet startowy. Było w nim kilka numerów startowych (dwa na rower, jeden na pas, jeden na kask), chip na kostkę oraz czapka. Tego dnia było cholernie zimno, więc ostatni składnik pakietu okazał się mega praktyczny. Po odpowiednim oznaczeniu roweru wprowadziłem go do strefy zmian. W pudełku przy rowerze zostawiłem podręczne wyposażenie, czyli buty SPD, kask, pompkę oraz kamizelkę – na ewentualność pogodowego Armagedonu. Po upewnieniu się, że logistyka jest ogarnięta, oddałem resztę sprzętu do depozytu i zrobiłem rozgrzewkę.

Wystartowaliśmy o godz. 11:00. Na pierwszy ogień poszedł bieg na dystansie 5 km. Z poprzedniej edycji pamiętałem, że pierwsze 2,5 kilometra jest pod górkę. Moja forma biegowa była raczej słaba. Dlatego nie chciałem podpalać się już na starcie i ustawiłem się na kocu stawki. Pierwsze kilkaset metrów biegłem zachowawczo, prowadząc sympatyczne rozmowy z innymi uczestniczkami i uczestnikami zawodów. Kiedy stwierdziłem, że nie jest tak źle i w dalszym ciągu jakoś oddycham, trochę przyspieszyłem. I tak spokojnie, mijając kilkunastu zawodników, dobiegłem do strefy zmian. W strefie zmian delikatnie zakręciłem się, ale nie było źle. Można było wsiadać na rower.

fot. Gdański Ośrodek Sportu

Trasa rowerowa składała się z 2 pętli i liczyła ok. 12 kilometrów. Wytyczona została po leśnych ścieżkach Trójmiejskiego Parku Krajobrazowego. Pod względem technicznym zakwalifikowałbym ją do prostych. Tak naprawdę zawierała tylko jeden odcinek wymagający umiejętności technicznych. Jednak był na tyle przystępny, że niektórzy zawodnicy pokonali go gravelem. Jak mi poszło na rowerze? A całkiem dobrze! W ostatnich miesiącach popracowałem nad techniką jazdy. Wyszło na to, że ciężka praca popłaca.  Byłoby jeszcze lepiej, ale wielu zawodników wykazywało małe doświadczenie w jeździe terenowej. Przez to pokonywali trasę bardzo zachowawczo, zwalniając na zajazdach, a nawet schodząc z roweru. Powodowało to małe korki na trasie. Ale nie było tragicznie. Po analizie wyników można wnioskować, że etap rowerowy pokonałem nawet kilka minut szybciej, niż osoby będące na wyższych miejscach 😎

Na czerwono zaznaczone wyniki etapu rowerowego
Autor na trasie rowerowej
fot. Gdański Ośrodek Sportu

Drugi pobyt w strefie zmian to była istna komedia – nie mogłem znaleźć swojego stanowiska. Na szczęście jakiś dobry człowiek z obsługi pomógł mi w tym i już po chwili wszystko wróciło do normy. 

Ostatni odcinek –  5 kilometrów biegu – to już nie przelewki. Nogi miałem zamulone, więc przebieranie nimi pod górkę było trochę skomplikowane. Na szczęście po jakimś kilometrze przestały łapać mnie skurcze, oddech się uspokoił, a ja odzyskałem przyjemność z biegu. Lecąc pod górkę trzymałem się rozsądnego tempa, zostawiając siły na finisz. Na szczęście ostatnie kilometry były z górki. Dzięki temu mogłem odsapnąć i wbiec na metę z uśmiechem na twarzy. Udało się! Zawody ukończone!

Autor po zawodach z medalem na szyi

Organizatorzy Cross Duathlon Gdańsk kolejny raz stanęli na wysokości zadania i przygotowali mega imprezę. Mam nadzieję, że takich kameralnych zawodów, w których może sprawdzić się niemal każdy, będzie jeszcze więcej. Te wszystkie Ironmany, Challenge podnoszą prestiż, przyciągają zagranicznych zawodników oraz promują polskie miasta. Ale z drugiej strony łączą się z wysokimi kosztami uczestnictwa (wpisowe wynosi kilkaset złotych) oraz dużymi nakładami na sprzęt. Wszystko to sprawia, że tego typu zawody są elitarne. Dlatego ściągając do Gdańska wielkich graczy, nie można zapominać o mieszkańcach podchodzących do sportu mniej profesjonalnie. Cross Duathlon Gdańsk pokazuje, że w stolicy Pomorza dla wszystkich starczy miejsca. I właśnie o to chodzi 👍.

Pełne wyniki Cross Duathlon Gdańsk 2021.